Pierwsze spotkanie z cyklu „Świdnickie Spacery z Historią” za nami – emocji i uczestników nie brakowało. Jak wyglądał średniowieczny kat? Czy rzeczywiście nosił kaptur i kaptan? Gdzie w Świdnicy stał pręgierz, a gdzie rozszarpywano końmi skazańców? Tego wszystkiego – i znacznie więcej – dowiedzieli się uczestnicy spaceru „Mroczna Świdnica”, otwierającego letni cykl „Świdnickie Spacery z Historią”, organizowany przez Fundację Symbioza i współfinansowany przez Powiat Świdnicki.
Spacer od samego początku cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Wspólne zwiedzanie mrocznych, zapomnianych i często pomijanych miejsc dawnej Świdnicy poprowadzili: Sylwia Osojca-Kozłowska – prezeska Fundacji Symbioza, edukatorka i pasjonatka miejskiego dziedzictwa, Sobiesław Nowotny – historyk i tłumacz dawnych dokumentów, odkrywca dziejów Świdnicy.
Kat. Więzienie. Publiczna kara.
Spacer rozpoczął się nieprzypadkowo przed gmachem Sądu Okręgowego – współczesnym symbolem wymiaru sprawiedliwości. Ale to nie XIX-wieczna architektura była tu głównym tematem. Cofnęliśmy się kilka wieków wstecz – do czasów, gdy na miejscu dzisiejszego parkingu mieszkał kat miejski, opłacany z kasy miejskiej, z przywilejami, domem i… bardzo konkretnymi obowiązkami.
Dla wielu uczestników zaskoczeniem było to, że kat nie był anonimowy ani potępiany – wręcz przeciwnie: jako urzędnik miejski zarządzał porządkiem, karami i… ciałami. Miał swój dom, prawo do wynagrodzenia, a także obowiązek torturowania, grzebania padliny czy obsługiwania egzekucji – zarówno w Rynku, jak i na obrzeżach miasta.
Co zobaczyliśmy?
Trasa „Mrocznej Świdnicy” prowadziła przez miejsca zapomniane i przeoczone przez przewodniki turystyczne, a mające ogromne znaczenie dla zrozumienia dawnej mentalności miasta:
-
dawne więzienie przy ul. Budowlanej,
-
ul. Zamkową – dawną katownię gestapo i NKWD
-
plac św. Małgorzaty – gdzie znajduje się pomnik Jakuba Thao, błazna który przyczynił się do śmierci syna księcia Bolka II Małego,
-
ulicę Franciszkańską, ulicę Pańską oraz Rynek, gdzie odbywały się publiczne egzekucje, chłosty, wystawianie w klatkach i inne „przedstawienia sprawiedliwości”.
Spacer zakończył się symbolicznym przejściem przez miasto śladami przestępców, ofiar i tych, którzy wykonywali prawo „w imię porządku”. Było intensywnie, emocjonalnie i – co najważniejsze – prawdziwie.
Fundacja Symbioza dziękuje za obecność!
Wasze zaangażowanie, pytania i obecność w deszczu i w słońcu pokazują, że historia żyje wtedy, gdy się ją opowiada.
Dziękujemy i zapraszamy na kolejne spacery – jeszcze ciekawsze, jeszcze bardziej odkrywcze.